Gdzie dziś nie spojrzę – wszędzie pączki 🙂 a u mnie faworki 🙂 FAWORKI, a nie chrust 🙂 takie pamiętam z dzieciństwa i takie lubię najbardziej – mięciutkie, puszyste, w słomkowym kolorze 🙂 uwielbiam i robię nie tylko w karnawale. U mnie dziś jak zwykle z podwójnej porcji, bo ma kto jeść 😀 i właśnie podwójną mam wpisaną do mojego przepiśnika 🙂 jednak zdarza się też robić mniejsze ilości (rzadko:)).
Można oprószyć cukrem pudrem (my wolimy bez).
Składniki:
4 szkl. mąki
1 i 1/4 szkl. kwaśnej śmietany 18% (zważyłam – 400 g)
1/4 szkl. cukru
1 płaska łyżeczka proszku do pieczenia
1 jajko
olej do smażenia
Sposób przygotowania:
Mąkę przesiej, następnie dodaj pozostałe składniki i zagnieć elastyczne ciasto. Nawet jeśli początkowo nie będzie się kleić, wyrabiaj dalej i nie dodawaj więcej śmietany. Ciasto ma być elastyczne, dlatego nie można przesadzić z dodawaniem mokrych składników, chyba, że naprawdę jest taka potrzeba – zdarza mi się dodać 1 łyżkę (dużo zależy od rodzaju mąki).
Wyrobione ciasto podziel na 2-3 części, po czym kolejno każdą rozwałkuj (można lekko oprószać mąką, ale tylko jeśli jest taka potrzeba) na placek o grubości około 3-4 mm. Placek możesz zrobić cieńszy, ale wtedy faworki wyjdą lekko suche – to już jak kto lubi i woli. Nożem potnij na 3-4 cm paski, następnie każdy pasek pod skosem w romby. W każdym rombie zrób nacięcie na środku (pomiędzy najdalszymi rogami) i przewlekaj jeden koniec przez otwór formując faworek.
Smaż w mocno rozgrzanym oleju na słomkowy kolor (z obu stron, przy czym obracaj, gdy są jeszcze dość jasne).
Łatwy sposób na sprawdzenie czy olej jest już gotowy do smażenia – można wrzucić kawałek ciasta lub włożyć drewnianą łyżkę (lub sam trzonek). Olej od razu powinien się mocno pienić i to jest sygnał, że można wkładać faworki.
2 komentarze
Mniam, pyszne faworki 🙂
Dziękuję i polecam 🙂