Sałatka pomidorowa z grzybów leśnych to świetna propozycja na zamknięcie darów lasu do słoików na zimę. Przepis pochodzi ze zbiorów mojej Mamy i jest z nami od wielu lat. Od siebie dodałam sok z cytryny, który powoduje, że grzyby zachowują piękny kolor (nie ciemnieją), a cały sos jest przez to ciut jaśniejszy, wyraźnie pomidorowy kolor bardziej zachęca do jedzenia.
W tym roku, z uwagi na ilość grzybów jaka jest w lesie, przygotowałam tej sałatki sporo. Większość według przepisu jak poniżej. Ale jedną z wersji w ciut inny sposób . Skończył mi się ocet (byłam pewna, że mam jeszcze butelkę), ale wcześniej robiąc grzyby marynowane w occie nadmiar zalewy zlałam do pustej butelki po occie (często tak robię z marynatami, gdy wiem, że jeszcze będę przetworów dorabiać) i tu właśnie tą zalewą, gotowaną z papryką i cebulą wlałam do garnka z sałatką w tej samej ilości, co w przepisie octu (czyli 1/6 szklanki) – w efekcie smak sałatki minimalnie się zmienił, ale też całość wyszła łagodniejsza w smaku. Tak więc z czystym sumieniem polecam też takie improwizowanie w kuchni.
Sałatka pomidorowa z grzybów leśnych – zastosowanie
Ta sałatka sama w sobie jest pyszna i smakuje nawet z pieczywem – po prostu. Możesz ją też wykorzystać jako dodatek do dania, imprezową przekąskę czy z jej udziałem przygotować inną sałatkę.
Sałatka pomidorowa z grzybów leśnych z powodzeniem może być też jedną z potraw na wigilijnym stole.
PRZEPIS NA SAŁATKĘ POMIDOROWĄ Z GRZYBÓW LEŚNYCH
Składniki:
2kg grzybów leśnych
1/2 kg cebuli
1 szkl. oleju
1/6 szkl. octu
1 łyżka pieprzu
3 łyżki cukru
2 łyżki soli
1 słoiczek (80-90g) koncentratu pomidorowego
1 łyżka soku z cytryny lub łyżeczka kwasku cytrynowego
Sposób przygotowania:
Oczyszczone grzyby pokrój na mniejsze kawałki (malutkie zostaw całe-pyszne będą!) i opłucz pod bieżącą wodą. Ja robię tak, że moczę je kilka minut w jednej wodzie, płuczę, a potem jeszcze raz płuczę pod bieżącą wodą. To ma na celu dokładne ich oczyszczenie (w trakcie moczenia brud odmięka i łatwo się go pozbyć- jest go potem mniej w wodzie podczas gotowania). A właściwie to pokroić można też na tym etapie (czyli po myciu – jak Ci wygodniej).
Grzyby włóż do garnka, zalej wodą tylko tyle, by była nią zakryte, dodaj sok z cytryny/kwasek i zagotuj przez 1-2 minuty – odcedź na durszlaku, przelej pod bieżącą wodą jednocześnie mieszając, by pozbyć się piany i brudu. Ponownie zalej je wodą i czynności powtórz, odcedź.
W garnku rozgrzej olej, zeszklij pokrojoną cebulę (forma krojenia dowolna, ja wybieram piórka, bo lubię, gdy ją nie tylko czuć, ale też widać w sałatce), dodaj pieprz, sól, cukier, koncentrat pomidorowy, ocet oraz obgotowane grzyby i zagotuj. Wszystko razem gotuj przez około 5 minut.
Sałatkę nakładaj do wyparzonych słoików. Podczas nakładania mieszaj wewnątrz łyżką, by pozbyć się pęcherzyków powietrza. Upewnij się, że gwint słoika i nakrętki są suche i zakręć słoiki. Pasteryzuj około 10-12 minut*.
*Druga szkoła jest taka, by sałatkę nakładać cały czas ją gotując, czyli gorącą i odwracać słoiki, bez pasteryzacji – u mnie się to nigdy nie sprawdza, dlatego ja dla pewności wszelkie przetwory (prócz kiszonych) pasteryzuję.
Grzyby w lesie jeszcze są i to w dość sporych ilościach z tego co widzę osobiście zbierając, co przynosi do domu Mama i patrząc co ludzie z lasu wynoszą 😉
Jeśli tylko masz taką opcję, polecam przygotować choć trochę sałatki pomidorowej z grzybów leśnych na zimę. A jeśli nie masz już takiej opcji, zapisz sobie przepis w zakładkach – na przyszłość.
Będzie mi też bardzo miło, jeśli udostępnisz ten post.
4 komentarze
Wystarczy jeden raz pasteryzować ? Ja pasteryzuję w piekarniku 🙂
Tak, ja zawsze pasteryzuję raz. Niektóre pokrywki „zaciągają się” od razu, inne po kilku godzinach. Ale dzięki pasteryzacji nic się nie popsuje (niektórzy tego nie robią i jest ok, a ja nie mam szczęścia do odwracanych na gorąco;)).
W piekarniku jeszcze nie próbowałam, bo kiedyś gdzieś słyszałam, że wtedy pokrywki są jednorazowego użytku – podobno od tego się psują i potem nie trzymają szczelnie, prawda to? Ja chyba kiedyś muszę sama sprawdzić, żeby się przekonać 😉
To musi być pyszne! Ja wczoraj odkryłam, że mimo kilkukrotnej pasteryzacji moje słoiki z duszonymi grzybkami się zepsuły ;( ehhh dobrze, że część ususzyłam…
Zepsuły się?! Jaka szkoda… Swoją drogą ciekawa jestem przyczyny, bo u mnie takie sytuacje potrafią się zdarzyć, ale akurat w przypadku dżemów i też zupełnie nie rozumiem dlaczego… Zawsze robię tak samo, każdy etap i zdarzy się czasem partia, która skiśnie i jest do wyrzucenia.
A suszonych grzybów u nas pod dostatkiem 😉 specjalnie na tę okoliczność Mama odpaliła piec kaflowy i codziennie tam się suszyły 😀 część nadal się suszy – nie skończyły się w lesie 😀