Pierogi z soczewicą, wędzonym twarogiem i suszonymi pomidorami to mój absolutny hit! No mega smak i sama sobie dziękowałam, że z przyzwyczajenia robię dużo farszu, bo dzięki temu mieliśmy z głowy 3 posiłki (kolacja, bo najpierw ulepiłam tylko trochę i schowałam farsz do lodówki, a drugiego dnia jeszcze obiad, i kolacja). Oprócz tego część zaniosłam na dół Rodzicom, a jeszcze trochę zamroziłam 😉 . W sumie szkoda, że nie mam nawyku Mamy – ona zawsze liczy ile nalepi, a ja teraz nie wiem ile było wszystkich.. Ale właściwie ilość zależy od tego jak dużo farszu jest w jednym pierogu. Ja robię zazwyczaj takie bardziej pełne, ale wiem, że niektórzy wolą mało farszu, a więcej pierogowego ciasta. Wtedy z takiej porcji to już naprawdę wyjdzie imponująca ilość i śmiało można zamrozić na późniejsze obiady 😉 .
Wędzony twaróg to w ogóle była dla mnie nowość. Kupiłam przed sylwestrem, ale bez konkretnego pomysłu co z niego zrobić – wpadł w oko w sklepie i z ciekawości trafił do koszyka. A w smaku jak dla mnie to taki odrobinę jak oscypek 😉 no a jak już otworzyłam, by spróbować to od razu do głowy wpadł pomysł na taki pierogowy farsz. Przy okazji dziewczynki zadowolone, bo na widok ciasta aż piszczą, że sobie powałkują, powycinają i polepią 😀 przyznam, że Zuzi lepienie idzie mega sprawnie – pierogownicą skleja i ma niezłe tempo. Jak lepiłyśmy na wigilię to szła prawie łeb w łeb 😀 (przed świętami miała 3 lata i 9 miesięcy). Ale przy tych odpuściła i skupiły się z Wikusią się na zabawie w wałkowanie – kupiłam im mały, drewniany wałeczek (bo z jednym we trzy miałyśmy opóźnienia czasowe), musi się chyba nacieszyć.
Farsz polecam dobrze doprawić pieprzem (i trochę chili). Ja akurat bardzo lubię, jak pierogi (ogólnie, nie tylko te) są pieprzne (czasem i do ciasta dodaję sporo pieprzu, żeby je podostrzyć), ale w tym przypadku zrobiłam wersję pośrednią, nie za ostrą. Wiadomo – ze mną obiady (w 99 %, bo jednak nie wszystkie dania) jedzą dzieci i nie mogłam sobie pozwolić na więcej. Za to własne porcje poprawiałam ukradkiem na talerzu i zdecydowanie – im ostrzej, tym lepiej 😉 . I Wikusi, czyli młodszej, bardzo posmakowały! Zajadała się, aż miło, zarówno świeżo gotowanymi, jak i zrumienionymi na patelni. Zuzia nastawiona była sceptycznie i owszem zjadła, ale jak to stwierdziła “mogą być, ale lepsze już robiłaś Mamusiu” 😀 – ona bardziej mięsne smaki w pierogach woli. Mężowi posmakowały również tak jak mi. Nawet zaplusował, bo pierwszego dnia do takiej kolacji polał po lampce szampana, a drugiego dnia po lampce wina 😉 .
PRZEPIS NA PIEROGI Z SOCZEWICĄ, WĘDZONYM TWAROGIEM I SUSZONYMI POMIDORAMI
SKŁADNIKI:
(w przepisie 1 szklanka ma 235 ml)
Farsz:
2 szkl. czerwonej soczewicy + woda do gotowania
250 g wędzonego twarogu
1 słoik suszonych pomidorów (około 200 g, ale ich ilość w farszu jest kwestią upodobań smakowych)
2 duże cebule + olej do smażenia
2 łyżeczki słodkiej papryki
1/2 łyżeczki imbiru
sól, pieprz i chili do smaku
Ciasto:
4 szkl. mąki tortowej
1 szkl. gorącej wody
6 łyżek oleju + do wody podczas gotowania
opcjonalnie sól i pieprz
SPOSÓB PRZYGOTOWANIA:
Farsz:
Soczewicę przepłucz na sicie pod bieżącą wodą, następnie wsyp do garnka, wlej 3,5 szklanki wody i zagotuj. Do gotującej się soczewicy dodaj łyżkę oleju, trochę soli oraz pieprzu i gotuj na małym ogniu aż całkowicie wchłonie płyn. W razie potrzeby możesz dodać jeszcze trochę wrzątku, ale ja z reguły już tego nie robię – gdy wchłonie całą wodę wyłączam gaz, przykrywam garnek i przyrzucam go dodatkowo ścierką 😉 a soczewica sobie w garnku “dochodzi”. Gotową ostudź.
Cebule posiekaj drobno i podsmaż na niewielkiej ilości tłuszczu. Dodaj do soczewicy wraz z drobno pokrojonymi suszonymi pomidorami. Do farszu dodaj również wędzony twaróg i przypraw do smaku, po czym dokładnie wymieszaj.
Ciasto:
Mąkę przesiej do miski (czy na stolnicę – jak lubisz). Zrób wgłębienie i wlej w nie olej i gorącą wodę (nie wrzącą, tak około 70 stopni). Możesz też do smaku dodać sól i pieprz do ciasta. Łyżką wymieszaj składniki “z grubsza” – pamiętaj, że woda byłą gorąca, można poparzyć dłonie. Gdy już zrobią się “kluchy”, a całość nie patrzy w dłonie przystąp do zagniatania i wyrób gładkie i elastyczne ciasto.
Ciasto rozwałkuj na cienki placek (ja zazwyczaj dzielę na 2-3 części, a to, które czeka przykrywam ścierką lub owijam folią, by nie obsychało). Przy pomocy wykrawacza, miseczki czy co tam masz powycinaj koła, na każde nakładaj farsz i zlepiaj. Opcjonalnie jak nie masz czym wycinać możesz ciasto pokroić nożem na kwadraty i zrobić pierogi trójkątne (czy też kwadratowe, prostokątne – jak lubisz/umiesz). Inna opcja to zrobić z ciasta wałek, pokroić na plastry i każdy plaster formować w dłoniach na kształt koła – kiedyś tak się u nas lepiło pierogi.
Ulepione pierogi odkładaj na czystą ściereczkę i przykrywaj drugą (by ciasto nie obeschło) lub na podsypaną mąką deskę/tacę.
W garnku zagotuj wodę, osól i wlej trochę oleju. Partiami wrzucaj pierogi na wrzątek – mieszaj, by się nie przykleiły do dna i gotuj około 2 minuty od wypłynięcia.
Wyjmuj łyżką cedzakową – i tu polecam zahartować je w zimnej wodzie przez kilka sekund (wtedy się nie kleją).
Pierogi z soczewicą, wędzonym twarogiem i suszonymi pomidorami to tylko jeden z moich przepisów. Sprawdź też:
Pierogi brokułowo-ziemniaczane z ricottą i młodym jęczmieniem
Pierogi z botwinką, jaglanką i serem
Pierogi z ricottą i czekoladą w zielonym cieście Matcha
4 komentarze
U Ciebie też pierogi ?? Wiesz co dobre, pycha !
U mnie z soczewicą to nr 1 od lat, tylko nigdy się nie doczekały zdjęć (zupełnie tak jak wigilijne z kapustą i grzybami 😀 ). Ale te to już po prostu hit – udały mi się, przyznam, oj udały 😀
Uwielbiam pierogi, a jeszcze bardziej nowości i przyznam że mnie Pani zainspirowała 🙂 wypróbuję więc przepis! Tylko z czym je podawać? pozsmazone? z sosem ? hmn..
Ja podałam z podsmażoną cebulką, ale dzieci wolały jeść nawet bez niej – ot brały sobie w rękę, bo po co sztućce 😀
Ale dodatki zależą od upodobań – niektórzy zostaną przy opcji wegetariańskiej, inni zrobią sobie skwarki z boczku, a nawet słoniny. Sos też jest dobrym pomysłem – ale tu uważałabym, by nie zdominował pierogów smakiem. Bo one same w sobie są przepyszne 😀